W latach 60. i 70. nie traktowano poważnie fotografii kolorowej. Uznawana była za amatorską, co najwyżej nadającą się do robienia świątecznych zdjęć i reklam. Nie miała miejsca w świecie sztuki, gdzie dominowała czerń i biel.
Praca kilku buntowników przyczyniła się do zmiany tej postawy. Najważniejszym z nich jest Joel Meyerowitz, jeden z najwcześniejszych i odnoszących największe sukcesy orędowników koloru. Nowojorski fotograf, który w tym roku skończy 80 lat, swoją pionierską pracę z kolorowym filmem rozpoczął w 1962 roku, głównie przez przypadek.
„Kiedy zaczynałem, w całej mojej niewinności, pierwsza rolka filmu, jaką umieściłem w aparacie, była filmem kolorowym, ponieważ wydawało mi się, że skoro świat jest w kolorze to zdjęcia świata robi się tak, jak wygląda” powiedział w rozmowie telefonicznej.
„Cztery dziewczyny stały w drzwiach, strojąc się i przygotowując się do parady. Widziane na tle ponurych budynków, były jak tropikalne kwiaty rozbłyskujące kolorami”.
„W tym momencie nie rozumiałem, że czarno-biały był uważany za sztukę wysoką, a kolor był uważany za amatorski, komercyjny i dziennikarski. Były prawdziwe uprzedzenia i moje pokolenie musiało toczyć tę walkę”.
„Byłem zafascynowany nieoczekiwanym pięknem, które mnie pociągało, jak ta młoda kobieta, której piegowata skóra i kręcone rude włosy wydawały mi się tak egzotyczne, jak rzadka tropikalna ryba”.
Podczas podróży przez całą Europę w 1966 roku Meyerowitz posiadał ze sobą dwa aparaty: jeden z kolorowym filmem, drugi z czarno-białym. Wykonał wtedy 25 000 zdjęć i ponad 700 rolek filmu, z czego połowa była w kolorze. Kiedy tylko nadarzała się okazja, robił zdjęcia w obu formatach, aby je porównać.
Jedno z jego najlepszych ujęć zostało zrobione w Paryżu w 1967 roku, przedstawiające młodego człowieka na ziemi i przechodzącego nad nim robotnika.
„Kiedy wróciłem, miałem czarno-biały pokaz w MoMA (Muzeum Sztuki Współczesnej w Nowym Jorku), ale kiedy wywoływałem kolorowe filmy z tej podróży, moje przekonanie do tej formy fotografii rosło. W ciągu następnych kilku lat prawie całkowicie przerzuciłem się na kolor i do 1971 roku skończyłem z czarno-białym filmem” – powiedział.
Dążąc do koloru, Meyerowitz zasłynął jako fotograf uliczny, uwieczniając tętniący życiem, kolorowy dramat codziennego życia w Nowym Jorku.
„Życie tętniące na ulicy oferuje niesamowicie wiele możliwości obserwowania ludzkiej natury i osobistej reakcji na nią. Robiąc to, zaczynasz dostrzegać, jaki jest świat, co jest tak pociągające i atrakcyjne dla ciebie jako jednostki. Na ulicy fotograf w pełni wykorzystuje to, co otrzymał, za każdym razem, gdy na nią wychodzi” – powiedział.
Gorąco zachęcamy do zapoznania się z jego świetnymi fotografiami na stronie https://www.joelmeyerowitz.com/