Nie cichnie szum wokół Roberta Karasia. Sportowiec, który w maju pobił rekord świata w 10-krotnym Ironmanie, został przyłapany na dopingu i przyznał się do świadomego zażycia zakazanych substancji. Po szczerym wywiadzie w programie „Hejt Park” wyjaśniającym sytuację Karaś na chwilę zniknął. Teraz znów przemówił w sprawie, mając pretensje do mediów.
Robert Karaś to polski triathlonista i zawodnik Fame MMA. W maju pobił rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana. Jest to 38 km pływania, 1800 km jazdy na rowerze i 422 km biegu. Niestety na początku sierpnia Karaś poinformował, że dostał pozytywny wynik testu antydopingowego, który wykonano mu trzy dni po zakończeniu rywalizacji w 10-krotnym Ironmanie. To postawiło wiarygodność jego osiągnięcia na wspomnianych zawodach pod wielkim znakiem zapytania.
Po tym, jak Karaś został przyłapany na dopingu, pojawił się w programie „Hejt Park” na kanale „Kanał Sportowy”. Tam odniósł się do wyniku testu i przyznał się do przyjęcia substancji niedozwolonych, wyjaśniając, dlaczego to zrobił. Sportowiec zażył zakazane substancje tylko i włącznie po to, aby przyśpieszyć regenerację jego ciała, które walczyło wówczas z czterema złamani. Karaś przyjął środki świadomie po zapewnieniu go przez osobę przepisująca mu dane leki, że znikają z organizmu po 72 godzinach i nie mają wpływu na wyniki. Dziś wiemy już, że substancje utrzymały się w ciele Karasia przez ponad 120 dni, a Karaś przyznał, że nie zważał na to, że były to suplementy zakazane, ponieważ miał pewność, że znikną po 72 godzinach, więc na 10-krotnym Ironmanie będzie czysty. Dziś Karaś przeprasza i twierdzi, że nigdy więcej by już tak nie postąpił. Przerywa też milczenie, mając pretensje do mediów o zakłamywanie obrazu sytuacji.
— Chciałbym przeprosić za zaistniałą sytuację. Przeprosić za swoją naiwność, głupotę. Chciałem też wyjaśnić słowa, które powiedziałem w „Hejt Parku”, ponieważ wielu z was widzi tam jakieś nieścisłości, że raz mówię, że nigdy nie stosowałem środków dopingujących, a w „Hejt Parku” mówię, że byłem świadomy tego, że jest tam coś nielegalnego. Może źle to wypowiedziałem — powiedział triathlonista i podkreślił, że choć wiedział, że przyjmuje środek dopingujący, nie miał pojęcia, że to wpłynie na wyścig, w którym wziął udział kilka miesięcy później.
— Nigdy nie miałem w głowie, żeby zostawić w tyle konkurencję i żeby niesprawiedliwie do tej mety szybciej dobiec. O to mi tutaj chodziło — powiedział.
— Masa informacji spłynęła na mnie. Manipulacji i wychwytywania tylko najgorszego. Nikt realnie nie spojrzy obiektywnie na sytuację. Wiem, że innego człowieka mogłoby już tutaj nie być, bo to, co się działo przez ostatnie trzy dni w internecie, w dużych stacjach, od dalszych znajomych, to jest naprawdę duże piekło i trzeba mieć grubą skórę. Kocham swojego tatę, pewnie nigdy nie zamienię z nim już słowa, bo nie mam na to ochoty, natomiast wiem, że on też to odczuwa. Ma 76 lat i dostaje z każdej strony, bo nie ma Instagrama itd., odpala TVN i słyszy kłamstwa — stwierdził Robert Karaś.
Karaś czeka na wyniki próbki B testu antydopingowego. Jeśli będą pozytywne, zostanie zawieszony w organizacji ultratriathlonowej na 1-2 lata i utraci rekord świata w 10-krotnym Ironmanie. Już teraz Karaś zapowiada, że w przyszłym roku pobiegnie w 10-krotnym Ironmanie, czysty, i pobije rekord świata o dobę.
CZYTAJ: Polki otarły się o brązowy medal Mistrzostw Świata w Kolarstwie Torowym
CZYTAJ: Wrocławska willa słynnego Maxa Berga na sprzedaż za 14 milionów! Zobaczcie jak wygląda w środku