Za każdym razem, gdy ktoś pyta tego mężczyznę o historię jego tatuażu, płaci mu 5 złotych!

0
175

Mężczyzna jest „uzbrojony” w pięciozłotówki, bo za każdym razem, gdy ktoś pyta go o historię jego tatuażu, płaci mu… 5zł! Pytania pod tytułem „hej, kolego, co oznacza ten tatuaż?” słyszy niemal codziennie.

„Byłem w hotelu z moją żoną Shawleen, kiedy mężczyzna stojący z przyjaciółmi wskazał na niebieską wstążkę wytatuowaną na moim ramieniu. To na raka prostaty, prawda? – zapytał. Kiwnąłem głową, po czym się roześmiałem. – Opowiem ci o tym, jeśli wpłacisz datek na cele charytatywne – zaproponowałem żartobliwie”.

„Ku mojemu zaskoczeniu, od razu przekazali mi 85 zł i rzeczywiście opowiedziałem im o tym, przez co przeszedłem”.

Drogie Panie, a przede wszystkim drodzy Panowie – ten temat jest niezwykle ważny i obecny, więc zapoznajcie się z nim skrupulatnie!

Mężczyzna mówi: „Dopiero w styczniu 2019 roku zauważyłem, że częściej chodzę do toalety w nocy. Miałem wtedy 59 lat, więc złożyłem to na karb starzenia się. Ale moja żona podejrzewała, że ​​to infekcja moczu i nalegała, żebym poszedł do lekarza. Odłożyłem wizytę na kilka miesięcy, ponieważ zlekceważyłem objaw myśląc, że to nie może być nic poważnego”.

Patrząc wstecz, mężczyzna zdał sobie sprawę, jakie było to nieodpowiedzialne…

Dodaje: „Lekarz zbadał moją prostatę i ze względu na wiek skierował mnie do urologa. Miałem tomografię, ale niewiele było widać, więc poszedłem na biopsję. Pod koniec kwietnia zostałem ponownie wezwany do gabinetu lekarskiego po wyniki. Kiedy lekarz rodzinny powiedział, że mam raka prostaty, poczułem się, jakby zaczął mówić w zwolnionym tempie. To było jednak zabawne, nie czułem strachu i nie byłem nawet w takim szoku – po prostu wiedziałem, że muszę z tym walczyć”.

„To mnie nie dopadnie” — powiedziałem żonie w drodze do domu. Moja córka planowała swój ślub i byłem zdeterminowany, żeby tam być. „Istnieją dwie opcje: chemioterapii lub usunięcie prostaty” – powiedział mi mój lekarz. Chciałem to z siebie wyrzucić, myśląc, że lepiej być bezpiecznym.

Nawet gdy ostrzegali mnie przed ryzykiem związanym z zaburzeniami erekcji i nietrzymaniem moczu, nadal chciałem iść naprzód. Właściwie najstraszniejszą częścią było wykonanie skanu kości, aby zobaczyć, czy rak się rozprzestrzenił. Gdyby tak było, walka byłaby o wiele trudniejsza. Na szczęście pielęgniarka zadzwoniła do mnie kilka dni później, aby zapewnić mnie, że tak się nie stało, a moja operacja została zarezerwowana na 26 czerwca 2019 r.

Podczas pięciogodzinnej operacji przez dziurkę od klucza sterowany przez chirurga robot usunął moją prostatę i otaczającą ją tkankę. Nie mogę zaprzeczyć, że byłem obolały, kiedy doszedłem do siebie, ale byłem tak zdeterminowany, by wyzdrowieć, że następnego dnia byłem na nogach.

Moja żona wzięła miesięczny urlop, aby pomóc mi w powrocie do zdrowia, a jako flebotomistka była idealną osobą do robienia mi wszystkich zastrzyków i zmiany cewników i skarpet chirurgicznych, podczas gdy ja skupiałem się na odpoczynku. Była i nadal jest moim niesamowitym wsparciem.

Mimo że jako efekt uboczny operacji cierpiałem na nietrzymanie moczu, tak jak ostrzegali mnie lekarze, tak naprawdę czułem się winna, bo miałem poczucie, jakbym przepłynął przez raka. Wiem, że nie każdy ma tyle szczęścia.

Po trzech czystych badaniach krwi na temat zdrowia prostaty (PSA) wiosną 2021 roku, otrzymałem całkowicie czysty wynik!

Dlatego zdecydowałem się na tatuaż z niebieską wstążką, który miał reprezentować rodzaj nowotworu, na który chorowałem – chciałem upamiętnić moją podróż i wszystko, przez co przeszedłem.

To był pierwszy tatuaż, jaki kiedykolwiek zrobiłem i uważam to za odznakę honorową za pokonanie raka.

Po raz pierwszy wpadłem na pomysł zrobienia sobie tatuażu, gdy tylko zdiagnozowano u mnie raka. Brzmi to trochę jak banał, ale wiedząc, że to przeżyję, chciałem zrobić coś, co by to upamiętniło.

Zawsze wiedziałem, że chcę, aby wstążka reprezentowała rodzaj raka, na który choruję, a także logo organizacji charytatywnej i słowo „ocalony” – tatuażysta pomógł mi urzeczywistnić moje pomysły.

Zarezerwowałem wizytę w październiku zeszłego roku i proces był dość bezbolesny. Artystka powiedziała, że ​​nigdy nie widziała, żeby ktoś siedział tak nieruchomo podczas dwugodzinnego spotkania.

Kiedy rysowała kontur i zaczęła cieniować, rozmawialiśmy o moich doświadczeniach z rakiem i o tym, co chciałem osiągnąć, robiąc ten tatuaż.

Powiedziała, że ​​jest bardzo dumna z zaangażowania i przekazała moje pierwsze 5 zł.

Jednak mój atrament nie był tylko świętem — zawsze wiedziałem, że chcę, żeby miał jakiś cel; być inicjatorem rozmowy i sposobem na normalizację rozmów o raku – zwłaszcza wśród mężczyzn.

A kiedy grupa facetów zapytała mnie o to na wakacjach, wiedziałem, że tak właśnie się stało.

Od tego czasu mój tatuaż wywoływał różne rozmowy, zachęcając mężczyzn do zwracania uwagi na wczesne objawy raka i nie martwienia się czy zawstydzenia wizytą u lekarza rodzinnego z jakimikolwiek obawami. Obecnie zebrałem około 1400 zł, które planuję przekazać na cele charytatywne – moim celem jest docelowo uzbieranie ponad 5 tysięcy złotych.

Pewnego razu w pubie w Dublinie podsłuchałem grupę facetów rozmawiających o przyjacielu, u którego zdiagnozowano raka. Poszedłem więc z moim piwem i zapytałem ich o to.

Powiedziałem im, że nie jest sam i pokazałem im mój tatuaż – przeprowadziłem ich przez moją przygodę z rakiem i byłem w stanie zapewnić ich o ich przyjacielu. Podziękowali mi, stawiając mi drinka i powiedzieli, że przekażą wiadomość swojemu przyjacielowi.

Moje przyjęcie z okazji 60. urodzin było zbiórką pieniędzy; poprosiłem znajomych o przekazanie nagród na loterię fantową. Wszystkie zebrane pieniądze zostaną przekazane na cele charytatywne – to był ogromny sukces.

Jestem teraz dumny, że wspieram kampanię NHS „Pomóż nam, pomóż Tobie”, której celem jest podniesienie świadomości na temat wczesnych objawów raka i zachęcanie społeczeństwa do odwiedzania lekarza rodzinnego w przypadku jakichkolwiek obaw.

Moje przesłanie do innych mężczyzn brzmi: proszę, miej oko na swoje ciało, a jeśli nie jesteś czegoś pewien, skonsultuj się z lekarzem rodzinnym. To prawdopodobnie nie jest rak, ale zawsze lepiej się sprawdzić.

Jeśli chodzi o mnie, zbliża się operacja, która ma pomóc w skutkach ubocznych nietrzymania moczu. Nie mogę się doczekać wyjścia na miasto i siłowni z pewnością siebie.

Niektórym ludziom trudno mówić o raku, ale mój tatuaż w tym pomógł; im więcej rozmawiamy, tym bardziej normalizujemy rozmowę.

Panowie, dbajcie o siebie! Drogie Panie – wspierajcie swoich mężczyzn! Zdrowie jest najważniejsze.

Brak postów do wyświetlenia