Netflix stoi w obliczu skandalu po tym, jak użytkownicy sprzeciwili się jednemu z ostatnich posunięć platformy. Serwis broni się jednak, że ruch ten był planowany na długo przed tragedią łodzi podwodnej Titan. O co chodzi?
Netflix spotkał się z ekstremalną reakcją po dodaniu „Titanica” z powrotem do swojej platformy zaledwie kilka dni po eksplozji łodzi podwodnej OceanGate.
Serwis streamingowy przywrócił hit Jamesa Camerona z 1997 roku po tym, jak pięć osób zabrało łódź podwodną do wraku statku, który zatonął w 1912 roku. Wyprawa zakończyła się ich śmiercią, gdy schodzili w dół oceanu w kierunku Titanica. Łódź podwodna uległa katastrofalnej implozji, która niemal natychmiast zabiła wszystkich na pokładzie, ponieważ łódź uległa zmiażdżeniu. Implozja wynikła z niezwykle silnego ciśnienia. Na pokładzie był dyrektor generalny OceanGate Stockton Rush, odkrywca Hamish Harding, nurek Paul-Henri Nargeolet, biznesmen Shahzada Dawood i jego nastoletni syn Suleman Dawood.
Zaledwie kilka dni po zaginięciu łodzi podwodnej gigant streamingowy Netflix ogłosił, że „Titanic” powróci na platformę 1 lipca. Serwis został natychmiast oskarżony o „kapitalizację tragedię”. Variety poinformowało, że powrót „Titanica” do serwisu streamingowego to przypadek. Według publikacji umowa licencyjna Netflix dotycząca przywrócenia filmu z 1997 roku była już w toku przed tragedią OceanGate.
CZYTAJ: Oscary zmieniają zasady przyznawania nagrody w kategorii „najlepszy film”
CZYTAJ: Fani zaskoczeni wyznaniem Rogera Federera o jego relacji z Rafaelem Nadalem