Wokalista Rammstein ma kolejne kłopoty. Dwa miesiące po oskarżeniu przez fankę o napaść seksualną i odurzenie narkotykami oraz zdewastowaniem siedziby Rammsteina, niemiecka policja poinformowała o włamaniu do berlińskiego apartamentu piosenkarza. Co skradziono? Czy włamywacze szukali dowodów przestępstw, o które posądzany jest Til Lindemann?
Rammstein przechodzi ostatnio tak samo wspaniale, jak ciężkie chwile. Zespół jest w trakcie międzynarodowej trasy, dając koncerty na największych stadionach świata, na której zarabia krocie. Bilety wyprzedały się w kilka minut. Jednocześnie kapela boryka się z oskarżeniami pod adresem ich frontmana Tilla Lindemana. W czerwcu niemiecka prokuratura zajęła się sprawą oskarżeń, które wysunęło kilka kobiet. Za kulisami koncertów miało dochodzić do napaści fanek zespołu na tle seksualnym oraz odurzania ich narkotykami. W związku z sytuacją niektórzy niemieccy politycy nawoływali do odwołania trasy formacji. Tak się nie stało, ale do zespołu dotarła kolejna niepokojąca informacja.
Niemiecki „Bild” poinformował, że w Berlinie w nocy z piątku na sobotę włamano się do mieszkania należącego do Tilla Lindemanna. Złodzieje wspięli się na dach budynku i stamtąd przedostali się do mieszkania muzyka na poddaszu. Policja kryminalna zabezpieczyła już ponoć ślady po włamaniu i rozpoczęła śledztwo w sprawie wtargnięcia oraz odnalezienia wskazówek dotyczących sprawcy lub sprawców. Na ten moment nie podano do informacji publicznej czy i co zostało skradzione oraz jakie są uszkodzenia mieszkania.
CZYTAJ: Przyłapany na dopingu Robert Karaś znów przemówił. Oskarża media
CZYTAJ: Wrocławska willa słynnego Maxa Berga na sprzedaż za 14 milionów! Zobaczcie jak wygląda w środku